Dzisiaj z innej beczki - bedzie o biustach :)
04:06Biusty, kazda z nas je ma... sa mniejsze, wieksze w roznych ksztaltach i roznej jedrnosci. Szczerze, nigdy nie przywiazywalam wiekszej wagi do mojego czy tez innych biustow. Od srednio ponad roku, gapie sie na nie i ich wlascicielki z roznymi emocjami; czasami jestem zachwycona a czasami przerazona.
Generalnie chodzi o to ze biustonosze, aczkolwiek bardzo bliskie nam kobietom, nadal sa bardzo daleko na naszej liscie priorytetow garderobianych. Czesciej wydamy na modna bluzke, czy te szalowe dzinsy niz dobry biustonosz. Temat ten pojawia sie coraz czesciej w Polskiej prasie, telewizji a internet az huczy od nowinek i porad. Ja sama nie mialam nic do czynienia z tym zagadnieniem do momentu gdy nie zaczelam pracowac w firmie bieliznianej Curvy Kate. Ohhh jaka ja bylam naiwna, myslalam ze wiem wszystko na temat biustonoszy, wiedzialam przeciez jaki mam rozmiar - 75B.. czyz nie?? Po szybkim brafittingu, okazalo sie ze mam rozmiar 32DD!! O kurde!! pomyslalam.... przeciez DD to jakas abstrakcja, na zywo nigdy takiego rozmiaru nie widzialam haha. Ok, pomyslalam, musze dowiedziec sie o co tu chodzi z tym calym "brafittingiem" i zaczelam skrupulatnie googlowac na calego.
Pierwsza strona na jaka sie napotkalam to Stanikomania tam Kasica szczegolowo uswiadamia "nieuswiadomione biusty". W glowie mi sie zakrecilo od informacji i na calego zapatrzona z "opadnieta kopara" czytalam wszystkie zakladki. Pomyslalam sobie wtedy ze skoro mam zajmowac sie obsluga klienta w nowej firmie, nie wypada nie miec pojecia o czym sie mowi. Zaczytana, z notatnikiem w reku, wzielam sie za uzupelnianie a raczej pochlanianie wiedzy. Ze stanikomanii trafilam na Nosze Biustonosze , Lobby Biusciastych , Mahede i wiele innych. Od nadmiaru informacji rozbolala mnie glowa. Bedac jednak upartym stworzeniem nie poddalam sie i czytalam (czytam do dzis).
W miedzy czasie profil mojej pracy sie zmienil, ze wzgledow jezykowych zajelam sie Polskimi sklepami, i tu dopiero dostalam skrzydel :) Zakochalam sie w idei brafittingu, w moich klientkach i sezonowych podrozach do Polski. Ah jak milo jest pojechac do 5* hotelu, wcinac ciastka, popijac kawke i biustoplotkowac hahah. Teraz juz nie wyobrazam sobie mojego zycia bez tych Polskich sklepow i bez (w wiekszosci) "biustomaniaczek".
Powiecie.. ale co to ma wspolnego z blogiem, z Indiami i z gotowaniem. Ano wlasnie to, ze te "biustomaniaczki" zainspirowaly mnie do pisania i generalnie "wziecia sie za siebie". Wiec biore sie za siebie i za gotowanie. A moze uda sie polaczyc biustonosze z jedzeniem???....
A to male cosik na dobry humor :)
4 comments
Nikt Cię nie uprzedził, widzę, że stanikomania jest zaraźliwa i nieuleczalna ;):D
OdpowiedzUsuńno niestety (a moze stety :) haha Kochana zeby nie te biusty, i te stanikomaniaczki to powiedz sama co ja bym poczela biedna na swiecie hahah :)
OdpowiedzUsuńNo nie przesadzajcie. Troche przechodzi. Ja od 5 lat jestem stanikomaniaczka i owszem mam manie nieustannego ogladania kobiecych biustow, ktora zarazilam kolezanki w pracy tez juz dawno uswiadomione, ale potrafie sie juz zdystansowac i nie potrzebuje kupowac juz tyle bielizny co na poczatku.
OdpowiedzUsuńMysle, ze w Polsce szybciej o przerazenie niz o zachwyt. W koncu to UK jest stanikowym rajem.
Thiessa, ja biustowo sie pasjonuje dopiero od dwoch lat, wczesniej udzielalam sie fitnesowo (musze do tego wrocic po ciazy bo jeszcze troche i zapomne jak wyglada basen :) W biustomanii zarazila mnie najbardziej otwartosc moich klientek i cala atmosfera biustoplotek... Nie ma to jak kawusia, ciacho i ladna bielizna w 5* hotelu hahaha
OdpowiedzUsuń